czwartek, 20 lutego 2014

455. Fin.

Jej.. Tak ciezko dzisiaj zaczac wpis.. Coz.. Moze dlatego ze dzisiaj to ten ostatni..
Masz racje, wiesz? Czas najwyzszy zajac sie wlasnymi sprawiami.. Wlasnym zyciem.. Miedzy nami wiele sie zmienilo podczas Twojej nieobecnosci.. Nie zrozum mnie zle. Po prostu.. To juz nie to samo, co kiedys.. I watpie, aby to wrocilo. Przykro mi, ale tak to czuje.. I choc chcialabym Ciebie zatrzymac, wiem, ze nie moge.. To by minelo sie ze wszelkimi mozliwymi celami, jakie mamy przed soba.
Bede szczesliwa, obiecuje. Ale Ty tez badz. Ciesz sie kazda chwila, zyj pelnia sil i usmiechaj sie. W koncu nigdy nie wiadomo, kto zakocha sie w Twoim usmiechu. Uwierz mi, wiem cos o tym i to bardzo dobrze wiem.. :)
Badz zdrow, Moj Sherlocku. Gdzies tam na pewno czeka Twoja bratnia dusza, ktora tylko czeka abys ja znalazl. Wystarczy w to uwierzyc.
Pamietaj o mnie. Wspomnij czasem dawne Fikcyjne czasy. A jakbys kiedys tam wrocil - to pisz. Z checia wrocilabym do kreatywnych rozmow, a aktualnie sa tam same pustaki.. Bezsens :(
W kazdym razie..
Pozdrow ode mnie Klare.. I reszte siostr.

Swiat sie nie konczy. Zycie biegnie dalej. Spotkasz swoja wymarzona bratnia dusze i zobaczysz, ze wszystko bedzie lepiej..

Nie jestem dobra w pozegnaniach.. Wiec chyba na tym poprzestane.
Zegnaj, Mateo.
Zegnaj na zawsze..

- Ksiezniczka

35 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Jestem szczęśliwy, że mogłem Cię poznać.
I mimo tego, że tak wiele się już zmieniło, i po tym roku to już nie jest to samo, to boli mnie to rozstanie cholernie. Ale no cóż, w końcu jestem dorosłym już człowiekiem. Muszę wziąć sprawy w swoje ręce i zachować się jak dorosły mężczyzna, prawda?
Przepraszam, że Cię w pewnym stopniu zawiodłem, że jednak nie jestem taką bratnią duszą, jaką myślałaś kiedyś, że jestem.
Życzę powodzenia.

Żegnaj.

Anonimowy pisze...

A więc mów..

l pisze...

przepraszam. tak na prawdę, to ja po prostu chciałam sprawdzić czy nikt mnie nie wkręca.. przecież Ty nie napisałbyś "Naana", tylko "Księżniczko".. nie napisałbyś do mnie, że nie zasługuję na wyjaśnienia.. no cóż.. najwidoczniej nie znałam Cię aż tak dobrze jak mi się zdawało. już myślałam, że wszystko się ułoży, wiesz? w końcu mogę z Tobą normalnie rozmawiać, bez kłótni z nikim. Damian nie ma z tym żadnego problemu. Tak długo czekałam.. A Ty jak zwykle mi nic nie mówisz.. Dlaczego ja mam mówić Tobie wszystko, skoro Ty nie potrafisz mi? Dlaczego nasze relacje muszą być jednostronne? Widzisz? Same pytania, zero odpowiedzi. Najgorsze jest to, że ja wiem, że nie dostanę na nie odpowiedzi. Tchórzysz? Boisz się czegoś? Czego? Facet, Ty wiesz ile ja LAT czekam na Ciebie? Codziennie czekam. A Ty teraz chcesz wszystko popsuć? Może od razu mi powiedz, że nie wiem.. że kłamałeś? że nic Ci nie jest? że to wszystko było niczego nie warte? zniszcz mnie do końca. powiedz, że żyłam w kłamstwie.. bo inaczej, chyba nie dam rady. Byłeś dla mnie wszystkim. W niejednym momencie, to Tobie zawdzięczam to, że wciąż żyję..

Anonimowy pisze...

Księżniczko - tak dawno nie używałem tego słowa... Ty nic nie rozumiesz. Nie rozumiesz tego, jak moje życie jest skomplikowane i jak wygląda. A ja nie chcę byś o tym wiedziała. Po prostu nie chcę. Uszanuj to błagam. Może jestem psychiczny, nie wiem, nie wiem jak to nazwiesz. Że jestem chory umysłowo... Ale ja naprawdę nie chcę o sobie mówić, już nigdy, nie ma mnie i nie będzie. Interesują mnie inni. Interesujesz mnie Ty. Był okres, po tym jak ostatnim razem mieliśmy "kontakt", codziennie sprawdzałem konflikt, codziennie wchodziłem na aska. Codziennie... I chyba łapałem paranoję, myślałem, że po prostu to jest dobre, dopóki nie zaczęło mnie to wyniszczać. I przestałem. I po dłuższej przerwie zauważyłem, że coś się zmieniło. Zacząłem mieć wyrzuty, że coś mnie ominęło. Że coś utraciłem. Przepraszam, ale to dla mnie trudne. Zbyt ciężkie. Przepraszam...

l pisze...

dla Ciebie to zbyt trudne.. a jakbyś się czuł na moim miejscu? od 2 lat walczę z ludźmi, którzy twierdzą że nie jesteś prawdziwy że to wszystko wymysliles że to jedno wielkie kłamstwo. powoli zaczyna mi brakować sił, wiesz? może masz rację. może nie zasługuje na nic z Twojej strony.. może to oni mają rację. może dopowiadam sobie za dużo. wyobrażam sobie nie wiadomo co nadal żyjąc w fikcji naszej początkowej majestatycznej znajomości. co się z nią stało? co się stało z historia Księżniczki i Króla? they are gone now. dlaczego? dlaczego nie możesz mi chociaż spróbować wyjaśnić? może wtedy bym zrozumiała.. zrozumiem, obiecuje.. ale powiedz mi coś.. cokolwiek..

Anonimowy pisze...

Jakbym był normalnym facetem, to nie byłoby w tym nic trudnego. Ale ja normalny nie jestem. Wiesz to Ty, wiem to ja..
Przepraszam, że tyle czekasz. Że to wszystko dla Ciebie nie ma sensu, że to wszystko wydaje się już nijakie, bez znaczenia. Gdybym był na Twoim miejscu, przyznaję, też bym tak to widział. Jestem egoistą w Twoich oczach, ale uwierz, jakby się temu przyjrzeć chyba jako jedyny pośród moich.. bliskich taki właśnie nie jestem...
To co się ze mną stało, dzieje... musi zostać tajemnicą. Nie mogę Ci powiedzieć. Nie mogę. To już nie dotyczy tylko mnie. Spróbuj to uszanować.

Anonimowy pisze...

Już... Co ja mówię.. To NIGDY nie dotyczyło tylko mnie.

l pisze...

a co to? program ochrony świadków koronnych?
od razu powiedz, że wszystko się zmieniło. że się już nie liczę tak jak kiedyś. że to co było już nie ma miejsca.
może wtedy jakoś przetrwam.

l pisze...

bo jak na razie, to mi to już nie brzmi na chorobę. wybacz, za szczerość.

Anonimowy pisze...

Bo to już nie chodzi o żadną chorobę, a Ty nic nie rozumiesz. A to wszystko jest dużo bardziej skomplikowane. Nie obraź się, ale to wszystko wygląda inaczej. Nie jest kolorowo. Chciałem, żebyś wszystko widziała w lepszym świetle. Żebyś mnie widziała w lepszym świetle. A to co mnie spotkało to kara, za moje myśli, za moje plany. Za to co chciałem zrobić. Ale Ty tego nie zrozumiesz, a ja Ci nic nie powiem, bo nie chcę Cię zranić, a obawiam się, że tego co chciałbym powiedzieć byś mi nie wybaczyła... I nie mów, że byłoby na odwrót, Księżniczko. Bo naprawdę, nie wybaczyłabyś mi.

l pisze...

jedyne czego Ci nie wybacze to tego jak znów znikniesz nic mi nie mówiąc o niczym.

Anonimowy pisze...

Co mam Ci powiedzieć? Czego oczekujesz?

l pisze...

nie wiem. Okey? cokolwiek. nie odprawiaj mnie z kwitkiem.. nie po takim czasie..

Anonimowy pisze...

Porozmawiamy jutro.
Dobranoc, Księżniczko.

l pisze...

i znów idziesz.. a ja będę czekać.. dobrej nocy..

Anonimowy pisze...

Nie wiem co mam Ci powiedzieć, od czego zacząć. Ciężko tak rozmawiać o sobie, uwierz mi. Chciałbym Ci powiedzieć, ale po co. Księżniczko, Naana,ja po prostu nie potrafię o tym wszystkim mówić, nie chcę Cię tym obarczać. Nie chcę Ci rujnować życia. Wciąż się zastanawiam czy to dobrze, że napisałem, że znowu nie wytrzymałem, że nie dałem rady trzymać się z daleka. Przepraszam za wszystko.
Wczoraj widziałem, czułem jak byłaś zła na mnie. To sprawiało ból i nie potrafię sobie teraz tego wybaczyć. Z tym, że nie zasługujesz na to, bym Ci wytłumaczył. Źle to ująłem. Po prostu miałem na myśli, że Ty nie zasługujesz na cierpienie, a moje wyjaśnienia, informacje to wszystko mogłoby Cię ranić. I tego właśnie nie chcę. Nigdy nie chciałem Cię zranić. NIGDY

l pisze...

więc nie ran mnie więcej i powiedz mi wszystko. mam dość bycia pominiętą. jesteś częścią mojego życia. ale najwidoczniej, ja nie jestem aż tak wielką częścią Twojego żeby zaslugiwac na choć trochę informacji.

Anonimowy pisze...

Nie powinnaś nigdy tak mówić.

l pisze...

tak to wygląda.

l pisze...

a przynajmniej z mojej perspektywy.

l pisze...

that's it? wszystko co chciałeś mi powiedzieć, tak? szkoda, że po takim czasie jedyne na co Ciebie stać to tylko milczenie.

Anonimowy pisze...

Jak możesz być taka dla mnie po tym wszystkim?
Jak możesz być tak oziębła, tak oschła... Gdybyś tylko wiedziała...

Powiedzieć Ci? Dobrze. Ale jeśli Ci powiem to już naprawdę odejdę, już nigdy nie napiszę i nie sprawdzę co u Ciebie, bo nie będę potrafił.

leniwiec pisze...

a Ty? co z Tobą? mam wrażenie, że już dawno przekreśliłeś wszystko, a ja.. ja czuję się jak marny dodatek do tej całej Twojej magicznej aury zajebistości.. minęło tyle lat.. tyle lat czekania..
twierdzisz, że jestem oschła? oziębła? ja po prostu się boję, rozumiesz? boję się, że już nic nie będzie takie same. że nigdy więcej nie popiszemy na Fikcji, że nie damy rady utrzymać kontaktu.. powoli oswajam się z tym, że kiedyś już nie wrócisz. wiem. ba! jestem pewna, że ten dzień kiedyś nadejdzie. czy dziś? nie mam pojęcia. a może po prostu nie chcę wiedzieć..
mam po prostu już dość płaczu. dość tych pierdolonych łez. dość okazywania uczuć. ile można? każdemu kiedyś w końcu kończy się cierpliwość.
chciałabym aby wszystko było jak dawniej.. ale to było tak dawno, że chyba już nawet nie jestem pewna, czy to co zostało w mojej pamięci to prawda czy tylko moje wyobrażenie..
a teraz Ty zrzucasz na mnie całą przyszłość naszej znajomości.. nie chcę Ciebie do niczego zmuszać. nie mogłabym. nie mam do tego uprawnień.


wiesz.. mimo wszystko Damon zawsze kierował się dobrem swoim. ale potrafił wobec Eleny dokonać poprawnego wyboru dla ich dwójki.

~ N. [wybacz, że z innego konta]

Anonimowy pisze...

Wybacz, ale Elena potrafiła się cieszyć każdą możliwością usłyszenia Damona, nie ważne jak by była na niego wściekła.

Wracając do tematu.
Nigdy nie chodziło o odejście od Ciebie. Wiesz? To zawsze miało być moje odejście, o którym zawsze Cię informowałem.
Dlaczego przez rok się nie odzywałem? Byłem chory, fakt. To nie było kłamstwo. Byłem chory przez siebie, swoją głupotę, bo chciałem zrobić coś okropnego, chciałem się zabić.
Chciałaś to wiedzieć? Nie sądzę.. Lepiej Ci, że wiesz?
Nie mogłem dojść do siebie, mój organizm był wykończony. I kurwa mnie uratowali. Potrzebowałem przeszczepu wątroby. Cieszyłem się, że były komplikację, bo miałem nadzieję, że w końcu stąd zejdę. Ale znaleźli dawcę. Wtedy po tych pieprzonych terapiach stwierdziłem, że powinnaś wiedzieć, że wszyscy za bardzo to wyolbrzymili. Kazałem Klarze przekazać Ci ten list, to wszystko, że nie żyję, bo tak miało być i chciałem tego. Przekazała Ci ten pieprzony list, bo miałem nadzieję, że nie znajdą dawcy. Idiota.
Potem chciałem Cię przeprosić, ten mój powrót i rzadkie wizyty. Zaplanowałem sobie wszystko. Pamiętasz, mam motor. W zasadzie miałem. Kierunek -> Słupsk. Chciałem Cię znaleźć. Mniej więcej już sobie ułożyłem wszystko w głowie. Miałem pojechać, odnaleźć Cię, spędzić z Tobą godzinę. Spokojnie dać Ci się poznać i pozwolić się zbliżyć w miarę możliwości. Chciałem się otworzyć. Powrotu nie planowałem.Po spotkaniu chciałem z uśmiechem odejść, bo czułbym się spełniony. Chciałem żebyś mnie zapamiętała takiego, jakim byłem - na fikcji. Jakiego mnie pamiętasz. Tylko okazało się to zbyt trudne, a Bóg miał inne plany, bo nawet nie pozwolił mi do Ciebie dojechać. W trasie miałem wypadek. Od tamtej pory cierpię. Jest to udręka fizyczna i psychiczna. Obwinianie się i ból. Bo to jest kara za myśli, za to że chciałem się zabić i tak Cię zranić. I to wiem. Jestem sparaliżowany, ale lekarze mnie nie skazują na porażkę, twierdzą ,że mam szansę normalnie funkcjonować, tylko najważniejsze są rehabilitacje. I na początku były efekty. Potem nie mogłem sobie z sobą poradzić, codziennie siedziałem w laptopie i szukałem i czekałem na znak od Ciebie, bo mi samemu było wstyd się odezwać, mimo że Ty moich myśli i planów nie znałaś. I przez to że codziennie wchodziłem to na aska to na konflikt na blogi, wszędzie gdzie mogłem, że przestałem chodzić na rehabilitację i cofnąłem się do punktu wyjściowego. Depresja, problemy, lekomania.
Co z tego? Dlatego musiałem ponownie odpuścić i trenować. A teraz po miesiącach przerwy, stawiając kroki w przód miałem nadzieję, ze u Ciebie lepiej, tak jak u mnie, a potem zorientowałem się, że u Ciebie się pozmieniało. A ja o tym nie wiedziałem, znowu miałem do siebie żal.
Potem pojawiły się inne fakty z mojego prywatnego życia, przez które znowu zaczynałem popadać w depresję i znowu mam chore myśli. Dlatego wiem, że tych myśli i planów nie powinnaś mi wybaczyć. I chyba tego nawet oczekuje. Braku wybaczenia. Dlatego powinienem odejść. Zostawić Cię. Stracić możliwość kontaktu z Tobą, która raz mnie wzmacnia, a raz cofa. Tak być nie powinno. Rozumiesz wszystko? To opowiedziałem w skrócie. Jest tego więcej, ale nie jestem w stanie więcej wyjaśnić. Uszanuj to.

Anonimowy pisze...

Zapomnij o mnie, Księżniczko.
Nie powinienem się w ogóle odzywać.
Powinienem dawno odejść.
Znów czuję do siebie żal.
PRZEPRASZAM ZA WSZYSTKO

l pisze...

więc tak ma wygladac koniec?
wiesz.. nie wiem co Ci odpisać. siedzący obok mnie Damian (mam nadzieję, że nie jesteś zły za to że wie o wszystkim, ma jako jedyny oprócz Ciebie dostęp do konfliktu) powiedział, żebym napisała to co czuje. ale to nie jest takie proste. on sądzi, że Cię kocham. że tęsknię. może ma rację. zawsze byłeś dla mnie ważny i pewnie nadal jesteś.
nie przepraszaj mnie, tylko siebie. to siebie krzywdzisz najbardziej i nie mogę znieść myśli, że jest to spowodowane moją osobą. tyle razy myśl o Tobie uchroniła mnie od samobojstwa.. ale Ciebie myśl o mnie nie potrafiła. smuci mnie to i wprawia w lęk. boję się, że skoro chcesz zakończyć nasza znajomość to nic już Ciebie nie powstrzyma.. a wtedy to ja nie wybacze sobie i będę żyła z tą świadomością do końca.. podniose się, ale sobie nie wybacze nigdy.
mieliśmy przejść przez wszystko razem, pamiętasz? jak straciles pamięć spędzałam całe dnie myśląc o tym jak wszystko Ci opisać żebyś cokolwiek sobie przypomniał.byłam cierpliwa. jeśli teraz zechcialbys wrócić - znów wszystko stopniowo bym Ci wyjaśniła. nie widzę w tym problemu.
nie mam pojęcia jak mogę ustosunkować się do reszty Twoich słów.. podejrzelam to, że jesteś sparaliżowany.. wnioskowałam to po którejś Twojej wypowiedzi ale bałam się zapytać. nie chciałam zbytnio ingerować.
otworzyłeś się. dziękuję.
żałuję, że to wszystko tak się kończy. żałuję, że skazujesz mnie na straty. zgaduje, że nie możesz mi obiecać tego, że się nie zabijesz. ani tego, że przetrwasz i Wyjdziesz z tego.. chociażby dla mnie. nie mogę Cię o to prosić. było by to już za wiele.
ale ja mogę Ci obiecać, że nie zapomnę. ale przetrwam. chociażby dla Ciebie, bo wiem, że byś tego chciał, i przede wszystkim dla Damiana, który zdominowal cały mój świat i pokazał jak to jest na prawdę czuć się dla kogoś ważnym. przez ten cały czas czekając na Ciebie stałam się przede wszystkim silniejsza i dziękuję Ci za to. tak samo jak dziękuję Ci za to, że żyję. bez Ciebie już dawno by mnie tu nie było.
you're my lifesaver.
szkoda, że ja nie mogę zostać Twoim.

l pisze...

przepraszam za wszystko.

Anonimowy pisze...

Twoja osoba trzyma mnie przy życiu. Nie oszukujmy się - wciąż żyję, a to wszystko dlatego że cały czas interesuję się Tobą.
Tchnęłaś we mnie życie. Właśnie teraz, tą wiadomością. Może tego potrzebowałem..
Ułożyłaś sobie życie tak, jak tego zawsze chciałem. Teraz, kiedy jesteś szczęśliwa, kiedy Damian pokazuje Ci lepszy świat, czuję się po części spełniony.
Wiesz, może to powinien być koniec nas, naszej "znajomości" którą i tak zjebałem.
Ale będę walczył o siebie, obiecuję. Boję się tylko, że po prostu znowu się zatracę w tym całym bagnie. I tego tak bardzo nie chcę.
Czy nie lepiej by było raz na zawsze zapomnieć? Żeby móc zacząć od nowa? W szczególności, abym ja mógł. Bo Ty dajesz sobie świetnie radę i teraz to widzę. Widzę jak jesteś silna. Zapewne płakałaś, ale mówiłem Ci nie raz, że łzy nie są oznaką słabości.
Może to głupio zabrzmi, ale mój terapeuta mówi, że powinienem się odciąć od przeszłości. Żeby móc zacząć budować lepszą przyszłość. I zapomnieć o bolesnej teraźniejszości, żeby moje jutro było lepsze niż dziś.
Powiedz, że chcę dobrze zrobić, jakkolwiek głupio to brzmi.

l pisze...

ja wiem, że chciałeś dobrze. ty zawsze chciałeś dla mnie dobrze. nie wiem jakich słów pocieszenia mogłabym użyć. nie wiem co tak na prawdę chciałbyś usłyszeć ode mnie. wiem, że nasza znajomość zawsze pozostanie niezwykłą. majestatyczną.
twój terapeuta ma rację. przeze mnie się cofasz. nie idziesz do przodu. jestem jak kula, obciążenie, które nie pozwala postawić pewnego kroku w przód.
już chyba czas, wiesz? obydwoje doroslismy. chyba damy sobie radę sami, prawda?
to smutny koniec.
ale obiecuje Ci, że konflikt tutaj zostanie. zawsze możesz napisać. mogę dodać Ciebie nawet jako autora. wtedy bez problemu mógłbyś pisać w razie problemów.. wiem, że nie chcesz. ale z taką furtką nawet ja będę czuła się po prostu lepiej.

Anonimowy pisze...

Księżniczko, ja tak nie mogę. Jak mam odejść to już bez żadnego powrotu. Nigdy więcej.

l pisze...

nie powiem Ci co masz robić, Sherlocku.. to musi być tylko i wyłącznie Twoja decyzja. wiem jak trudna ona jest, ale musi być Twoja.

Anonimowy pisze...

Po prostu nie chcę się zranić. Nie chcę żałować...

Ale muszę się odciąć.

Poza tym to nie tylko moja decyzja. Bo ty także na tym tracisz.

l pisze...

ale tu chodzi bardziej chyba o Twoje życie, wiesz? to Ty miałeś większe problemy z tym wszystkim niż ja.. i czuje się temu po części winna.. jeśli czujesz, że to jet już ten moment.. dobry moment.. żeby odejść.. nie mam prawa więcej Ciebie zatrzymywać..

Anonimowy pisze...

Muszę. Tu już nie chodzi o to, czy ja chcę, bo nie chcę. Nigdy nie chciałem do końca. Ale muszę.
Dlatego muszę Cię o coś poprosić. Błagam zmień nazwę aska, tak żebym nie wiedział. Proszę Cię tylko o to. Konto usunę. Już nigdy nie wrócę. Tak będzie najlepiej. Dla nas.

Przepraszam za wszystko, że Cię tyle razy zraniłem. Za to, że tyle czekałaś na mnie tylko po to, abym zaraz odszedł na zawsze. Przepraszam. Zmarnowałem Ci wiele czasu, który mogłaś poświęcić na coś lepszego, na kogoś lepszego niż ja.
Zawsze będziesz dla mnie ważna, zawsze będę coś do Ciebie czuł. Zawsze zostaniesz w moim sercu, ale tak będzie lepiej.
Wiem, że może nie jest to idealne pożegnanie. Jest kijowe. Ale nie stać mnie na nic więcej, mam do siebie żal po prostu za to wszystko. Chciałbym cofnąć czas do początku naszej znajomości. Na pewno potoczyłoby się to inaczej. Bo wtedy jeszcze u mnie nie było tak źle, a Ty nadawałaś sens mojemu życiu. Byłaś światełkiem w tunelu. Moim osobistym promykiem słońca w każdy pochmurny dzień.
Jeszcze raz przepraszam za wszystko.

Kocham Cię, Księżniczko.


Żegnaj na zawsze.

l pisze...

skarbie.. cóż ja mogę Tobie powiedzieć?
przykro mi, że się tak stało. nigdy nie lubiłam pozegnan. nigdy nie wiem co wtedy powiedzieć, jakich słów użyć.
będzie mi Ciebie brakowało. jestem tego pewna..
nie wiem co z askiem. musiałabym poinformować w jakiś dziwny sposób wszystkie 80-parę osób które mnie obserwuje.. albo zacząć od nowa.. tego aska miałam prawie od samego początku naszej znajomości.. mam chyba zbyt duży sentyment do niego.. ale zmieniając go i tak musiałabym gdzieś to zaznaczyć.. ale obiecuje przemyśleć to i znaleźć rozwiązanie z tej sytuacji. Damian na pewno coś wymyśli..

zawsze będziesz dla mnie kimś, Sherlocku.
kimś ważnym. ważniejszym od reszty świata i ludzi. nietuzinkowym.
mam nadzieję, że wszystko Ci się uda. pamiętaj, że mentalnie zawsze będę z Tobą, niezależnie od sytuacji.

żegnaj, Sherlocku.
kocham.