But you see, it's not me, it's not my family.
In your head, in your head, they are fighting.
With their tanks and their bombs,
And their bombs, and their guns.
In your head, in your head, they are crying...
Ah. Witaj, Sherlocku.Mam nadzieję iż nie będziesz na mnie zły, że tak późno piszę, ale nie znalazłam wcześniej czasu. Dopiero teraz. Choć w sumie to powinnam uczyć się matmy do jutrzejszego sprawdzianu, ale ciiii ;)
Wiesz, cały wczorajszy wieczór myślałam o Twoim pytaniu. Co bym zrobiła gdybyś.. Gdybyś się nie obudził.. I nad Twoimi słowami, jak mówiłeś, że bym kiedyś o Tobie zapomniała.. I zaczęłam się zastanawiać jak w ogóle mogłeś pomyśleć, że bym zapomniała? Z mojej perspektywy wydaje mi się to wręcz nierealne. Jesteś mi bliski. Na prawdę. Mimo tej całej cholernej odległości, choć szczerze mówiąc nie mam zielonego pojęcia ile jest między nami kilometrów. Ale to się nie zmieni. I nie chcę już myśleć nawet co by było gdyby, ponieważ jesteś, gdzieś tam, ale jesteś. Żyjesz. I to się liczy. Nie ma sensu przewidywać inne scenariusze. Tym bardziej takie, jakich nigdy, powtarzam NIGDY, nie brałam pod uwagę..
Wiez, mam nadzieję, że w końcu wypuszczą Cię z tego szpitala.. Że wszystko wróci do normy.. Może i Ty wrócisz na fikcję? Nie mówię, że od razu po powrocie, a bardziej o niedalekiej przyszłości. Brakuje mi tych naszych rozmów między Damonem i Elena. Choć zdecydowanie za bardzo skłaniałeś się w jego postaci do upodobnienia się jego do Stefano, wiesz? Pamiętam jak wiele razy mówiłam Ci, że robisz z niego męczennika xD
Mam nadzieję, że tamte czasy jeszcze wrócą. I to niedługo. Może jeszcze przed świętami? :)
Muszę kończyć, gdyż moje plecy odmawiają już posłuszeństwa i muszę się położyć.. Do jutra. Tęsknię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz