Cześć.
W reszcie dotarłam do Ciebie siedząc przy komputerze. Nie jestem pewna, ile mam jeszcze czasu, więc mam nadzieję iż wybaczysz mi to, że będę się spieszyć.
No to tak..
Po pierwsze chcę Cię bardzo przeprosić za to, że nie pisałam przez dwa ostatnie dni.. Ale.. Ale nie miałam sił.. 19 grudnia.. To była środa.. O ile dobrze pamiętam, to miałam wtedy Wigilię klasową w gimnazjum. Ja kończyłam lekcje o 15.20 a ona się zaczynała o 16.30, więc ledwo zdążyłam, ale i tak w sumie na dobre rozpoczęła się po 17, przed 18, więc nie było aż tak źle. Było 14 osób. W tym 6 [na 7] dziewczyn. Okazało się że nie tylko ja jestem taka "zdemoralizowana", gdyż Magda [pamiętasz, jak leciałam na caligo-life po "plastiku" z mojej klasy? to właśnie ona] ma na przedramieniu tatuaż : trzy ptaki [mega wielkie o.0], a Monika "zarąbiste" czerwone końcówki przy blond włosach [gratuluję durnego pomysłu]. A teraz wyobraź sobie jak wchodzimy takie my + mega chłopczyca, strasznie mała słodka dziewczyna [Kinia] i taka niepozorna Ania do klasy, a wychowawczyni przedstawia nas swojej nowej klasie jako jej najlepsze uczennice. Miny [przerażone] tych dzieci było obłędne. A jak wchodzili chłopacy, to już wgl.. W każdym bądź razie, w miarę wesoło było. Nawet się uśmiechałam, wiesz? Tego dnia wróciłam po 19 z tej Wigilii, a musiałam jeszcze posprzątać, zjeść coś, opowiedzieć wszystko mamie [za jakie grzechy...?] i odrobić lekcję na czwartek a z tym był mały kłopot. Musiałam nauczyć się na kartkówkę z matmy, z wosu i na dwie z angielskiego. I kurde, wszystkie nam podarowali.. W dodatku przepłakałam wtedy całą noc. Mam nadzieję, że tego nie widziałeś.. Pokłóciłam się z Mateuszem.. I tak.. dziwnie wyszło.. Normalnie byłam o krok od krzyczenia..
Po drugie.. 20 grudnia. Wczoraj. Dlaczego nie pisałam wczoraj? Ah tak, głowa mnie bolała.. Skończył mi się antybiotyk i znowu wracają bóle.. Nie wiem czemu, może nie do końca wyleczyłam ten stan zapalny zatok.. Nie wiem. W miarę pogodziłam się też wczoraj z Mateuszem, a dziś było już dobrze. Dostałam dziś od niego prezent na święta, wiesz? Taki fajny duży kubek z takim czymś, co nie wiem jak się nazywa.. Hm.. Poczekaj, ja coś wymyślę.. O wiem, z takim "ubrankiem" wydzierganym w takim dziwnym kolorze.. W stylu "ni to róż ni to czerwień" ale ładny. Do tego w środku był biały misiu z serduszkiem. Słodkie, hm? Jeśli miała t być jednocześnie rekompensata za nieprzespaną przez niego noc i wylane kilka ml łez, to mu się udało.
Po trzecie.. Nie wiem, czy jutro napiszę. Mamy MEGA WIELKIE SUPER EKSTRA sprzątanie świąteczne, którego nienawidzę [bo muszę ogarnąć swój pokój] ale w tym roku dostała mi się też kuchnia [którą uwielbiam] więc nie będzie aż tak źle..
O własnie. Dziś zapakowałam prezenty dla rodziców. I nawet nie byli tym zainteresowani : ( Ale za to oni też mają dziś pakować.. I wgl korci mnie, żeby zobaczyć co mi kupili, bo nie chcą powiedzieć.. Słyszałam raz, jak mama rozmawiała z ORANGE o tablecie i jestem bardzo ciekawa czy to właśnie jego dostanę. Choć.. Biorąc pod uwagę jak mniej więcej wygląda sytuacja "materialna" nie jestem pewna, czy kolejny "abonament" był by dobrym wyjściem.. ;/ Czasami chcę ich trochę odciążyć, dlatego moja kasa jaką zarobię u dziadka czasami jest pożyczana mamie + zawsze płacę sama za swój rachunek telefonu. Zawsze coś, prawda?
No i co ? Już mnie wyganiają.. Jutro dokończę.
Przepraszam za wszelkie możliwe błędy, literówki, przejęzyczenia [o ile można je zapisać], braki polskich liter i inne błędy językowe, interpunkcyjne, i wszystkie inne możliwe jakie tylko mogą być.. Ale chyba ich dużo nie będzie, bo nic mi na czerwono nie podkreśla.. Wiesz.. Spieszyłam się.. I nawet napisałam to wszystko w 20 minut o.0 Możesz być ze mnie dumny, wiesz? Zmykam już. Dobrej nocy. Kocham Cię, Mateo. <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz