Czesc.
Jest zle.
Bardziej niz ostatnio.
Czuje sie zagubiona, Sherlocku. Na prawde nie wiem o co chodzi Mateuszowi.. Cos sie w jego zachowaniu zmienilo. Ale nie wiem co. Nie pozwala mi na to, zebym jakkolwiek do niego dotarla. Nie pozwala sobie pomoc. Boje sie. Boje sie kazdego jego nastepnego sms. Strach najbardziej nasila sie przy takich wiadomosciach jak ta, ktora wlasnie dostalam.
"Mam byc szczery? To bedzie bolalo."
I jak ja mam reagowac na cos takiego? Na sama mysl o tym, co on moze napisac (biorac pod uwage to, ze we wczesniejszej wiadomosci dostalam iz watpi w to, aby bylo wszystko tak jak wczesniej) czuje jak lzy naplywaja mi do oczu. I widze te powiadomienie, ze przyszedl sms a boje sie go zobaczyc.. Raz Kozie smierc, hm?
Dostalam odpowiedz, ze przepraszal za to, ze marnuje przy nim czas. I nagle nie wiem na ktory moj sms on odpisywal. I czy to jest to co mialo bolec, czy dopiero to pisze. Jesli to mialo byc to, to powinien jeszcze mnie przeprosic za to, ze mnie wystraszyl. O, mam odpowiedz.
" Daj mi skonczyc, nie bedziesz sie usmiechac ... "
Cholera, Sherlock.. Coraz bardziej sie boje. A jesli on na prawde chce ze mna zerwac? Albo powie, ze mnie nie kocha? Albo znalazl sobie inna? Lepsza? Ladniejsza? Madrzejsza? Lzy same cisna mi sie do oczu, choc tak bardzo nie chce plakac. Kocham go. I teraz, po tych wszystkich latach nagle mialabym go stracic? Tak stracic calkowicie? Bez mozliwosci powrotu? To jak umrzec.. To jak drugi raz stracic Ciebie, Mateo.. Nie dam rady sobie z tym..
I teraz siedze piszac do Ciebie i czekajac na jego odpowiedz. Wiem juz jedno. To nie bedzie kolejna spokojna noc. A jesli zerwie ze mna przez sms, to bedzie zwyklym tchorzem.. sam tak kiedys powiedziales, pamietasz? Chyba w okolicy lutego zeszlego roku jak w wiadomosciach na Fikcji pisalismy.
Dostalam wiadomosc..
Byla dluga. Jesli miala zabolec cala, to mi przyko, ale nie wypalilo. Zabolalo tylko jedno zdanie. On w Ciebie nie wierzy, Mateo. Watpi w to, czy wgl kiedykolwiek istniales. Powiedz mi, jak on moze? Po tym wszystkim? Ale jesli nie chce, nie musi przeciez wierzy w to, ze zyles. Latwiej chyba bedzie mu uznac, iz jestem chora na umysle i mam wymyslonego przyjaciela. Czy wszyscy to tak widza? Dlaczego?
To to boli.. To boli najbardziej..
Stwierdzil tez, ze czuje sie jak marny zastepca Ciebie. Ja tez tak na poczatku czulam to. Ale juz tak nie jest. Nie jest tak od momentu, w ktorym pogodzilam sie po czesci z Twoim odejsciem. Co prawda nadal czasami mam nadzieje, ze wrocisz jakims cudownym trafem, ale juz jest coraz mniej mam takich mysli.. Chyba po prostu zdaje sobie z tego sprawe, ale czasami nadal nie chce jej do siebie dopuscic.. Bo zawsze latwiej zyje sie tym, ze gdzies tam jestes starajac sie wrocic do zdrowia i nie dajac znaku zycia niz po prostu wierzac w to, ze Ciebie juz nie ma.. i nie bedzie.. nigdy.
czwartek, 10 stycznia 2013
78. Stay with me..
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz