środa, 13 lutego 2013

115. My heart was broken. Somebody fix it.

Staralam sie.
cholera, na prawde sie staralam.
Przez ten caly czas myslalam, ze dam sobie rade. Bylam dzielna. Malo kiedy plakalam. Nie uzalalam sie nad soba, nie litowalam. Nie plakalam w poduszke przez ten caly czas. Bylo dobrze. Na prawde! Byl moment, w ktorym nawet pogodzilam sie z tym, ze Ciebie nie ma, na prawde.. Ale wczoraj.. Wczoraj napisal do mnie Bartek. TAK, TEN BARTEK. Pytal co bym zrobila.. Bo jego kolega jest chory. Ciezko chory. I nie wie, czy isc do specjalisty i dowiedziec sie ile czasu mu zostalo czy nie isc i zyc w blogiej nieswiadomosci.. To bylo silniejsze ode mnie. Od razu przed oczami pojawil mi sie Twoj list pozegnalny do mnie, ze gdybys wiedzial wczesniej to bys walczyl, spotkal sie ze mna.. Wtedy nic do mnie nie docieralo.. Ale dzisiejszy dzien.. Mateusz caly czas sie na mnie wciekal, ze pisalam z Hoskiem. Ale ja wtedy tego potrzebowalam i on potrzebowal. On - bo chcial opinii, ja - bo on nie probowal mi wmowic, ze Ty nie istniales.. Cholera.. Wiedzialam, ze Mati bedzie na mnie zly, to dlatego nie chcialam mu powiedziec, ze pisze z tym Bartkiem. Ale wtedy to pomagalo.. A dzis.. Dzis bylo.. Przez chwile tylko zapomnialam o tym. Jak bylam u Marty.. a potem odebral mnie Mateusz i wszystko wrocilo.. Ale nie plakalam, na prawde.. Dopiero chwile temu.. Tak nagle wszystko na mnie spadlo..
Ja nie daje rady. Ja juz nigdy nie bede taka jak wczesniej. Nigdy nie bede taka idealna jakby chcial Mateusz. Zawsze gdzies we mnie bedzie skaza, ktora bedzie sie ujawniac w najmniej odpowiednich momentach jak ten. Jutro Walentynki. Powinnam sie cieszyc, bo to pierwsze z nim od tych czterech lat.. Ale tez pierwsze bez Ciebie od trzech lat.. Jestem slaba.. Tak cholernie slaba.. Sa momenty, kiedy mam wrazenie jakbym byla w glebokiej depresji albo miala chorobe psychiatryczna.. Wtedy czuje sie jakbym byla kims zupelnie innym.. Jakbym potrzebowala stalej czyjejs opieki, zeby w koncu poczuc sie bezpiecznie.. Nie rozumiem tego. Nie rozumiem siebie. Nie rozumiem nadal dlaczego Ciebie nie ma. Tak bardzo mi Ciebie brakuje, Idioto.. Dlaczego wczesniej mi nic nie mowiles? Dlaczego wczesniej nie poszedles do tego glupiego lekarza? Wiesz, ze moglbys teraz pisac ze mna na Fikcji jak gdyby nigdy nic, gdyby nie to wszystko? Nie wchodzilabym wtedy codziennie na Twoj profil z nadzieja, ze moze ktos odblokowal te durne komentarze, albo ze dostane od Ciebie wiadomosc.
Ostatni raz czulam sie tak w listopadzie, albo w grudniu, albo w sylwestra. Nie wiem, dawno. I wiem, ze to moja wina, ze tak reaguje. Bo sie przyzwyczailam. Bo byles dla mnie kims waznym. Tak wiem, sama jestem sobie winna..
Ale do jasnej cholery.. DLACZEGO?!

Brak komentarzy: