111 dni bez Ciebie.
52 dni bez Adama.
Ile jeszcze?
Niewiele.. Niewiele..
Dzis zmusilam go do spotkania. Tak bardzo za nim tesknilam. Tak bardzo potrzebowalam jego bliskosci. Ale on byl taki zimny.. obcy. Siedzial obok mnie i nic. Po prostu nic. Przytulil mnie dopiero wtedy kiedy zobaczyl, ze placze. A ja tak bardzo chcialam to ukryc.. Nawet przytulona do niego czulam ten chlod jakim emanowal.. I nie potrafilam tego zmienic.. Dlaczego taki byl? Bo caly lipiec przelatywal mu przed oczami. Na wspomnienia mu sie wzielo.. Szkoda, ze wybral nie najciekawsze momenty. Ale przelamalam go. Udalo mi sie to dopiero w domu. Na skypie, w esach. Ale mi sie udalo. Obiecal, ze bedzie normalny.. Ale ja czuje, ze to tylko kwestia czasu i znow wszystko to o czym chce zapomniec wroci. Tylko nie wiem czemu..
Nadgarstek znow mnie zaczyna bolec, wiec bede juz konczyla..
Obiecuje, ze dzis niczego sobie nie zrobie. Obiecuje, ze postaram sie zasnac. Obiecuje, ze postaram sie nie plakac. Przepraszam jesli nic z tego nie wyjdzie, juz teraz, w razie czego.
Tesknie.. wciaz tak cholernie za Toba tesknie..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz