112 dni bez Ciebie.
53 dni bez Adama.
Czesc.
Nie wiem jak wiele dam rade napisac, bo moja reka nadal nie jest zbytnio sprawna. Wciaz troche boli i nie moge "krecic" nadgarstkiem, nie wspominajac o trzymaniu czegokolwiek czy mocniejszym scisnieciu dloni, ale to przejdzie..
Jutro ide do szkoly dopiero na 10.30, bo sa rekolekcje. Mi to pasuje. Ale z psem i tak bede musiala isc..
Dzis byla pierwsza noc od srody, ktora przespalam cala. Obudzili mnie po 9, ale nie bylo najgorzej.
Pogodzilam sie z Mateuszem. Obiecal, ze bedzie juz normalny. Mam taka nadzieje, bo dluzej bym juz tak nie pociagnela i raczej dosc szybko bys mnie zobaczyl tam kolo siebie na gorze.. Ale poki co jest dobrze.
Na koniec dodam jeszcze WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO z okazji Dnia Mezczyzny. Gdybym mogla przeszlabym sie na cmentarz do Ciebie i powiedziala osobiscie (moze wtedy przekonalabym sie, ze Ciebie na prawde nie ma i nie wymyslala czegos w stylu "a moze jeszcze wroci") ale nie mam jak.. Nie pamietam nawet dobrze gdzie mieszkales, a nie wspominajac o tym, ze Klara nie powiedziala mi nic oprocz "Przykro mi", a Eve milczy.. Znowu..
Tesknie.
Tak bardzo tesknie, ze znow czuje lzy w oczach..
Dlaczego akurat Ty musiales odejsc?
Dlaczego zostawiles mnie sama?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz