poniedziałek, 11 marca 2013

145. Hurt.

54 dni bez Adama.
113 dni bez Ciebie.

To wciaz boli.
Rany wciaz otwarte.
Jakby na nowo rozdrapane
Wciaz powoduja bol.
Nie ukoisz go niczym.
Tym razem nie pomoze miod.
Tym razem nie jestes sam.
Jest z Toba bol.

Jestes niczym.
Czescia szarej masy.
Jestes nikim.
Nikt nie podaza Twoim sladem.
Jestes niczym, Mr. Nobody.

Czesc..
Przepraszam jesli to wszystko bedzie dzis bezpluciowe i bezuczuciowe, ale staram nie dawac sobie powodu do placzu i do bolu, ktory juz teraz jest tak mocny, ze ledwo sobie z nim radze. Z reka z jednej strony lepiej, z drugiej gorzej. Lepiej, bo moge juz chwytac lekko przedmioty i bez problemu krecic nadgarstkiem. Gorzej, bo mocniej bola mnie zyly od kciuka az po lokiec i nic nie moge z tym zrobic. Tabletki nie pomagaja.. A Miska nie chce prosic o masaz, bo nie chce aby widzial moje rany..

Wiesz.. Chcialam dzis przeczytac kazda moja notke, ktora tutaj napisalam. Na poczatku szlo mi bardzo szybko. Schody zaczely sie na 11 notce. Zaczelam plakac czytajac Twoje komentarze.. A jak doszlam do 28 wpisu.. W ktorym odeszles.. Nie potrafilam isc dalej.. To wszystko nadal jest odgrodzone szklana kuloodporna sciana, ktorej nie moge przejsc.. Boje sie. Tak bardzo sie boje, ze to wszystko to prawda, ze Ciebie na prawde nie ma.. Bo prawda jest taka, ze ja w to nie wierze. Na pewno gdzies tam jestes. Na pewno. I moze po prostu nie chcesz mnie znac, albo zgubiles adres mojego bloga i nie wiesz jak mnie znalezc.. Albo znow straciles pamiec, ale tym razem nikt o mnie nie wspominal.. NIE WIEM. ALE WIEM I WIERZE W TO, ZE GDZIES TAM JESTES I ZYJESZ NADAL. Po prostu nie potrafie inaczej.. Przepraszam. Mialam sie nie przejmowac, mialam nie plakac.. To wszystko moja wina..
A teraz cierpie..
Bo tak bardzo mi Ciebie brakuje..
Bo tak bardzo nie moge o Tobie zapomniec..
Bo tak bardzo tesknie..
.. ze az boli..

Brak komentarzy: