150 dni bez Ciebie.
91 dni od znikniecia Adama.
Dzien 22...
Rozpadam sie.
Po prostu sie rozpadam.
I nikt nie jest w stanie mnie poskladac do jakiejkolwiek normalnej formy.
Pierwsze co dzis mna wstrzasnelo, to to, ze Bartek sie tnie.. Pierwsza mysl jaka mi wtedy przyszla do glowy to : "nie on jeden".. A potem "przeciez on juz jest slaby fizycznie, bedzie masakra jak robi to na dluzsza mete". I zaczelo sie. Mam ochote zadzwonic do niego mimo tego, ze wiem iz nie odbierze.. Tak bardzo znow sie o niego martwie. Tak bardzo znow mnie to dzis bolalo.
Ale to nie jedyna rzecz, ktora dzis zabolala.
Druga byla rozmowa z Kamilem. Byla ona tak bardzo podobna do tej mojej z Bartkiem z czerwca.. Dotyczyla nawet takiego samego tematu.. Pozwolisz, ze nie bede poki co dalej rozwijac tego tematu. Na to przezacze osobny wpis kiedys.
Trzecia rzecz zafundowal mi Mateusz. Byl u tej jego "kolezanki" Patrycji wraz z Bartusiem (jakims tam jegi kolega). Oczywiscie ta bezszczelna dziewczyna probowala "wcisnac sie w moje trampki" i przymilala sie do Mateusza, kiedy ten przysypial. Super? Ekstra. Nie dosc, ze sie do niego tulila to jeszcze ponoc calowac sie jej zachcialo. Idiota jedna. Niech ja ja dostane w swoje rece, to paznokcie nie beda mi potrzebne. Uhm.
Rozpadam sie.
Po prostu sie rozpadam.
Napraw mnie.
Prosze...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz