sobota, 18 maja 2013

212. Yesterday, love was such an easy game to play.

170 dni bez Ciebie.
111 dni od znikniecia Adama.

Czesc, Mateo.
Dzisiejszy dzien byl gorszy od wczorajszego.. I nie. Wcale nie przesadzam.. Wczoraj przynajmniej moglam zajac czyms umysl aby nie myslec O TYM. Ale dzis.. Dzis nie dalam rady. Mimo spotkania z Mateuszem.. Mimo spotkania z Kiziakiem, na ktore tak bardzo czekalam. Tak bardzo chcialam mu wszystko powiedziec.. Wszystko co we mnie siedzi.. Wyrzucic to.. Ale nie potrafilam. Nie potrafilam sie na tym skupic u niego.. Mielismy porozmawiac wieczorem.. Teraz znow mi nie odpisuje, wiec pewnie nie porozmawiamy.. Wciaz sie boje.. Boje sie, ze nasza znjomosc nigdy nie bedzie taka sama. Nie znajdzie dla mnie juz tyle czasu co wczesniej.. Nie wspominajac juz o naszych lekcjach, ktorych od dwoch tygodni nie bylo, a co za tym idzie to Kiziak byl ostatnia osoba, ktora grala na mojej gitarze, a co dalej za tym idzie : nie spiewalam przez ten czas.. Ciagle mysle o tym co sie chrzani miedzy mna a Kiziakiem.. Albo o Tobie.. i nie potrafie. Nie potrafie wyciagnac ani jedego dzwieku tak jak trzeba. Nic mi ni wychodzi. Piosenki nie wychodza. Teksty robia sie denne. Melodie nie maja weny. A moj glos.. Zamknal sie we mnie. I nie chce wyjsc..

Pomoz mi..

Brak komentarzy: