Widzialam go. Doslownie godzine temu. Nadal jestem w lekkim.. hm.. szoku. Rozmawialam wtedy przez telefon z Mateuszem. Wracalam od Kiziaka z Ozzym.. Normalnie jak go zauwazylam stanelam i nie ruszylam sie z miejsca dopoki nie zniknal za zakretem. Ozzy trzymal mnie, zebym nie wracala tamta droga, ktora on szedl..
Moj porzadek dzienny runal. Poczucie bezpieczenstwa, ktore udalo mi sie odbudowac po naszej ostatniej klotni znow zostalo zaklocone..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz