Hej, Mateo..
Dzisiaj caly dzien bylam na haju. Tzn, na tym od cukru. To byla czysta masakra i tak jak trzymalo mnie od 2 godziny lekcyjnej, tak chwile temu powoli zaczelo mi przechodzic. Wiesz, zapoczatkowalam to poranna kawa z mlekiem i duza iloscia cukru.. Naczczo oczywiscie, bo sniadan nie jadam. Potem w szkole dwa tymbarki jablko-arbuz, oczywiscie nadal bez jedzenia, bo wcale glodna nie bylam.. O i dwa chupa-chupsy jeszcze. Potem ptysia w domu, na obiad. Bo jakos nie przypasowal mi obiad robiony przez tate.. Mam na pienku z panem spagetti. W kazdym razie, dowalilam sobie jeszcze w domu wafelkami kakaowymi i budyniem czekoladowym i tak mnie trzyma.. I Adrianowi tez sie dzisiaj to udzielilo, bo byl ze mna na rehabilitacji z Mikim, i obydwoje mielismy odpaly. :D
Przedstawienie nam sie udalo, z siebie tez jestem zadowolona. Wygral.. Human xD trzeci rok z rzedu ;D wiadomo, ze jestemy najlepsi :) no i jak dzisiaj ubralam te glany Ozziego, to moja mama stwierdzila, ze wygladam w nich calkiem dobrze, a to oznacza, ze bede mogla je kupic. Teraz wystarcza skminic kase i juz *.*
Wszystko dzisiaj bylo dobrze, az za dobrze.. Tylko Kiziaka malo.. Odebral mnie ze szkoly, wpadl jeszcze na moj wystep, razem odebralismy Kamcia.. A potem zniknal mi na ponad 6 godzin. W sumie, nie wiem nawet gdzie byl, no ale coz.. Wrocil tak zmeczony, ze posiedzial pare minut i poszedl spac.. Przynajmniej jutro sie z nim widze nieco dluzej niz dzis..
Kocham. Tesknie.
-Ell.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz