Hej, Mateo.
Wiem, jest cholernie wcześnie. Za wcześnie jak na post do Ciebie.. Ale nie jestem pewna, czy dzisiaj nie pójdę wcześniej spać, więc wolę napisać już teraz, żeby potem znowu nie skończyło się na słowach "jutro".. Wczorajszy dzień nie był za ciekawy.. W sumie wieczór schrzaniony miałam. Resztę dnia nawet można było przetrwać. Skończyłam dzień kłótnią rodziców, sprzeczką z Kiziakiem, toną chusteczek, smętami w słuchawkach i mailem wysłanym do Ciebie na Fikcję. Nie wiem czemu, ale w tym @ napisałam do Ciebie o wiele więcej niż tutaj na blogu wczoraj.. Chyba więcej niż kiedykolwiek napisałam tutaj w notce. Nie wiem, czy tam też zaglądasz.. Jeśli tak - wiesz o co chodzi. Jeśli nie.. Znajdź sposób, aby tam zajrzeć.. Bo zaczęłam tam pisać coraz dłużej i coraz częściej niż tutaj. Zagubiłam gdzieś tę ideę tego bloga, Mateo. Mam wrażenie, że części spraw tutaj nie ma.. Bo komuś się nie spodobają.. Bo znów ktoś będzie komentował.. Bo znów Kiziak się obrazi, że smutno.. Bo Adrian z Kiziakiem znów się będą za bardzo martwili.. Przestałam pisać wszystko a zaczęłam pisać wybiórcze rzeczy.. Z jednej strony znów chciałabym, ale.. ale to wszystko mnie blokuje. Wiesz jak ja bardzo chciałabym napisać : "hej, Mateo. dzisiaj był świetny dzień. w końcu czuję, że żyję, że to wszystko we mnie jeszcze nie zgniło i że dzisiaj cały dzień się uśmiechałam i śmiałam i miałam dobry humor i nikt tego nie rozwalił i że wszystko mi się udawało". Na prawdę.. Ale wiesz, jak ja nie znoszę kłamstwa. Z jednej strony chciałabym gdzieś to wszystko wyrzucić z siebie. Tu miało być to miejsce. Nikt nie miał adresu. Miałeś Ty i Eve i Klara i Ejdżita. Nikt więcej. A potem czytelników było coraz więcej.. I, przyznam się szczerze, czasami wolałabym aby to były obce osoby niżeli bliskie mi.. I właśnie to blokuje większość rzeczy, o których chciałabym tutaj napisać. I chyba głównie dlatego zaczęłam pisać do Ciebie wiadomości na Fikcji. Przepraszam, jeśli z biegiem czasu zapcham Twoją skrzynkę i jeśli masz kłopot z dostaniem się do informacji zawartych w tamtych tekstach.. Postaram się to zmienić, ale nie wiem co z tego wyjdzie.. Ale po części już sam ten tekst coś zmienia, prawda?
W każdym razie.. Odbiegłam trochę od tematu, wybacz mą dygresję. Co do dnia dzisiejszego.. Był jeszcze gorszy niż wczorajszy. Rodzice co chwilę sobie dogryzają i się kłócą.. Chyba wolałam, jak się do siebie nie odzywali.. No i [chyba] odbyłam dzisiaj pierwszą kłótnię z Kiziakiem.. Chyba.. No bo do końca nie wiem jak tamtą rozmowę nazwać. Poszło o zazdrość Kiziaka do Kamila z aska [pamiętasz go jeszcze? co prawda od paru miesięcy nic o nim nie wspominałam, bo jakoś nie rozmawialiśmy ze sobą, ale wczoraj wieczorem podniósł mnie na duchu :)] i do Adriana.. i w sumie ogółem do każdego chłopaka z którym rozmawiam [pomijając Ozziego].. Wiesz.. Kiziak po raz pierwszy zwrócił mi wczoraj wieczorem na to uwagę. Wcześniej nie wiem.. nie zwracał na to uwagi, albo nie wiem co.. ale po prostu nic na to nie mówił, jak opowiadałam o jakieś rozmowie z jakimś chłopakiem czy znajomym.. I cieszyłam się z tego, że mogę powiedzieć mu wszystko tak jak wcześniej, kiedy był tylko przyjacielem. Miałam wrażenie, że mimo tego iż jest teraz moim chłopakiem to nadal pozostał przyjacielem. To było świetne, coś czego nigdy nie mogłam dostać od Mateusza [pomijając ogólne szczęście i inne tego typu]. A teraz to zanika gdzieś.. I boję się, że już nigdy tego nie odzyskam. Że znów będę musiała ostrożne dobierać słowa, patrzeć i uważać na to o czym chcę powiedzieć albo nie mówić wcale.. Boję się. Po prostu znów się boję. O wszystko. Dosłownie. Dzisiaj też miałam się spotkać z Kiziakiem, obgadać to wszystko, ale nie doszło do naszego spotkania. Jego dziadek trafił do szpitala ze zbyt niskim poziomem cukru [jest cukrzykiem] i poszedł go odwiedzić. Miał napisać jak wróci. Dostałam jedną wiadomość i od prawie dwóch godzin cisza z jego strony.. Pewnie poszedł do mamy a jak wróci będzie zmęczony.. Albo ja będę już spać. Na szczęście od jutra wolne, więc będę miała dużo czasu, aby się z nim spotkać. Z resztą.. Ostatnio coraz mniej ze sobą rozmawiamy. Owszem, spędzamy ze sobą każdy piątkowy i sobotni wieczór a i niedzielny również się zdarza.. Mimo to.. Odnoszę wrażenie, że my na prawdę mało ze sobą rozmawiamy. Czasami dłuższe są moje maile do niego niż nasze rozmowy w ciągu całego dnia. Smutne.
Kończę już ten mój dzisiejszy wywód.. Boli mnie nadgarstek a i jeszcze chyba sobie łokieć stłukłam. Biedna moja lewa ręka, w każdym razie, zaczyna mnie coraz bardziej boleć, więc będę już zmykać. Chyba wskoczę pod prysznic i pójdę spać.
Ah.. Zapomniałam dodać. W końcu udało mi się porozmawiać z Martą. Wyjaśniłyśmy sobie te parę słów odnośnie choroby Hośka i zakopałyśmy topór wojenny. W przyszłym tygodniu planujemy spotkanie. Dawno się nie widziałyśmy...
No nic..
Dobrej nocy, Mateo.
Tęsknię.
No ale przecież, kto jak kto, ale Ty wiesz o tym najlepiej.
Pa.
~Call.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz