sobota, 17 listopada 2012

25. I'm all alone and I need you now..

Picture perfect memories scattered all around the floor
Reachin' for the phone cause 
I can't fight it anymore
And I wonder if I ever crossed your mind
For me it happens all the time

Potrzebuję Cię.. Mimo tego, że jesteś, bo jesteś, ja wciąż wierzę, że jesteś, gdzieś daleko. Na tyle daleko, żeby nawet nie pamiętać w jakiej miejscowości, ale jesteś. Nie umrzesz. Nie możesz. Nie możesz zostawić mnie samej. Przeżyjesz. Zobaczysz. Dziś wieczorem zaśniesz i jutro rano obudzisz się jak co dzień. I wszystko będzie dobrze. Dasz radę. Musisz. To już nie chodzi tylko o mnie. Musisz żyć dla sióstr, rodziny, przyjaciół. Dla Eve. O której co prawda dawno nie słyszałam od Ciebie, ale nadal pewnie jest przy Tobie. Nie mogę się z Tobą pożegnać. Nie umiem. Nie chcę. Kiedy pierwszy raz zaczęłam z Tobą pisać, już wtedy wiedziałam. Wiedziałam, że to nie będzie zwykła znajomość internetowa, która kończy się, kiedy któraś z osób zawiesza konto, albo nie odzywa się przez dłuższy czas. Między nami było już wtedy coś innego. Wzajemne porozumienie. O ile mogę to tak nazwać.. Mogę, prawda? I moje przypuszczenia się sprawdziły. To nie jest zwykła przyjaźń. To coś więcej. Miałeś racje mówiąc o bratnich duszach. Nigdy nie czułam z nikim takiej więzi jak z Tobą. I tak cholernie trudno mi jest przyjąć do wiadomości większość słów, które do mnie skierowałeś. Boję się. Boję się, że nie dam sobie rady z tym wszystkim. Boże.. Dlaczego właśnie Ty? Cholera, tyle szumowin, świń, gwałcicieli i Bóg wie jakiego tałajtajstwa chodzi po świecie, a musiało paść akurat na Ciebie? Dlaczego? Nie umrzesz. Zobaczysz. Choć trochę sprawiedliwości na tym durnym świecie musi być.. Nawet jeśli jest gdzieś ukryta głęboko pod Ziemią. Ale jest. I Ty gdzieś tam też wciąż jesteś. I nigdy, powtarzam, nigdy, nie będę w stanie nawet pomyśleć o tym, że byłeś. Bo wtedy jeśli odejdziesz odejdzie też większa część mnie. Bo Ty jesteś częścią mnie. I i nie mogę nawet pomyśleć o tym, że odejdziesz. Bo będziesz żył. Słyszysz? Gdziekolwiek tam jesteś. Przeżyjesz. Napiszesz do mnie może za miesiąc. Za te cholerne 28 dni, ale będziesz żył. Wrócisz na tę fikcję. Ja to wiem. Wrócisz. Nie zostawisz mnie. I spotkamy się. Nawet jeśli miałabym jechać na drugi koniec Polski, Świata, gdziekolwiek. Pójdziemy na ten spacer. Odbędziemy tę naszą pierwszą rozmowę w świecie realnym. Usiądziemy na tej ławce. Tej samej, na której Nas sobie wyobrażałeś. I może nawet wypowiesz te same słowa. Ale to nie będzie pożegnanie. Nie ostatnie pożegnanie. Nie możesz mi tego zrobić.. Nie dam rady przetrwać tego całego gówna, jakim zwą życie, bez Ciebie. Nie umiem. Potrzebuję Cię. Słyszysz? Przeżyjesz. Przetrwamy to. Jak zawsze. Jak poprzednie sytuacje. Przetrwamy. Ty przetrwasz. Przeżyjesz. Nie zostawisz mnie. Ja wiem, że nie mógłbyś.. Przeżyjesz.. Zobaczysz. Przeżyjesz.

Brak komentarzy: