Czesc, Sherlocku.
Dzis jest juz chyba lepiej niz wczoraj.. To znaczy.. Mam na mysli to, ze nie placze piszac do Ciebie. Jeszcze. Wczoraj wieczorem pisalam z Eve. Nie wiem, jak wygladalo to z jej strony, ale mi ta rozmowa nieco pomogla. Eve ma racje, nie powinnysmy byc teraz same, mamy siebie, nawet jesli tego nie odczuwamy zbytnio.. Noc przyszla zbyt szybko wczoraj, a Morfeusz i jego objecia spoznily sie o kilka godzin. Choc szczerze mowiac, nie pamietam o ktorej godzinie zasnelam. Pamietam, ze przed snem plakalam.. Rano obudzilam sie nie tyle co wyczerpana a.. pusta. Jakby bez emocji.. Poranek nie byl zly.. wszystko zaczelo sie, kiedy rodzice wyszli na swiateczne zakupy po 11, a ja zostalam sama z bracmi w domu. Oni ogladali "Piekna i Bestia" a ja mialam dokonczyc sprzatac pokoj i zajac sie kuchnia. Kiedy sprzatalam w szufladzie biurka znalazlam kilka listow, jakie pisalam z kolega z klasy w gimnazjum. Jeden byl z pierwszej klasy, a drugi z trzeciej. W tym z trzeciej on pisal o Tobie. O tym jak bardzo mi zazdrosci tego, ze poznalam kogos takiego jak Ty.. ze on sam by chcial poznac swoja wlasna bratnia dusze.. plakalam czytajac to. Plakalam piszac do Macka i mowiac co znalazlam. Plakalam podczas naszej rozmowy o Tobie.. wiesz, ze pisalam o Tobie w czasie terazniejszym? Dopiero pozniej do mnie dotarlo, ze napisalam "rozumiemy sie czasami bez slow" lub cos w takim stylu.. a przeciez Ciebie juz nie ma.. chyba dopiero dzisiaj wszystko do mnie dotralo tak na prawde.. Eve pisala mi wczoraj, ze wszystko to co chcialam Ci powiedziec i nie zdazylam moge tutaj, piszac do Ciebie.. i w zasadzie jest jedna rzecz, ktora wciaz siedzi mi w glowie i nie moge sie jej pozbyc. W wiekszosci przypadkow, kiedy pisalam do Ciebie i konczylam slowem " tęsknię " mialam zamiar dopisac cos jeszcze. Zazwyczaj bylo to " Twoja Ksiezniczka " ale czasami chcialam tam dopisac takie zwykle " Kocham Cie, czekam na Ciebie " . Ale potem myslalam sobie, ze to nie mozliwe, przeciez nigdy sie nie widzielismy, nie moge Cie kochac. To byloby irracjonalne, prawda? Jednak kiedy wczoraj wszystko na mnie niemalze spadlo czulam jak rozpadam sie ja. Na tysiace, miliony, tryliony i biliony kawaleczkow. Czulam sie tak jakby obok mnie przeszlo tysiac dementorow i kazdy zrobil sobie ze mnie posilek. Czulam sie gorzej niz wtedy kiedy umarla moja najukochansza babcia. Mialam wrazenie, ze nawet gdyby odszedl moj chlopak nie czulabym sie tak jak teraz. To jest tak, jakbym stracila czesc mnie, mojej duszy.. Kiedy powiedzialam to dzis Mackowi on mi odpowiedzial, ze Ty zapewne czul bys to samo do mnie. Te dziwne uczucie, ktorego sam nie potrafiles nazwac, pamietasz? Teraz siedze na lozku z telefonem w reku piszac do Ciebie i czuje jak po policzkach znow splywaja mi lzy. I teraz juz wiem, ze nie wazne jak dziwnie to brzmi, to darzylam Cie uczuciem wiekszym, niz do mojego wlasnego chlopaka. Kiedy pisalam z Toba wszystko bylo na wlasciwym miejscu. Mimo tego, ze byles daleko, czulam sie bezpieczna. A teraz.. teraz to wszystko odeszlo.. a jedyne uczucie jakie mi towarzyszy to pustka i zal. Zal, ze nie powiedzialam nic wczesniej..
Moze to zabrzmi smiesznie, ale ja nawet nie wiem jak wygladales, wiesz? Ty miales moje zdjecia, a ja nawet nie myslalam o tym, zeby Ciebie poprosic o Twoje. Nie czulam nigdy takiej potrzeby.. choc teraz takie by mi sie przydalo.. moze Eve mi jakies podrzuci na maila.. nie wiem.. jak wejdzie na GG to sie jej zapytam..
Tymczasem, koncze juz. Zaczelam pisac cos na ksztalt ksiazki, ale o czym to jeszcze nie bede zdradzac. Moze siedzisz akurat teraz ze mna w moim pokoju i patrzysz na to jak smiesznie wygladam piszac i placzac i jednoczesnke usmiechajac sie przez lzy jakims dziwnym usmiechem, ale coz..
Tesknie. Jeszcze bardziej.
Kiedys sie zobaczymy, wiesz? Kiedys tam do Ciebie dolacze na gorze..
sobota, 15 grudnia 2012
55. You walk away, everyday it will rain..
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz