sobota, 19 stycznia 2013

88. Trouble in Heaven.

Czesc, Sherlocku.
Pewnie sie zdziwisz dlaczego tak wczesnie pisze. To dlatego, ze czuje sie fatalnie i mam nadzieje polozyc sie o 20 do lozka i isc spac. Nie mialam najlepszej nocy. Zasnelam po pierwszej a od w pol do piatej nie spalam juz, bo co chwile sie budzilam i lecialam do lazienki, zeby wydmuchac nos.. Masakra..

Mateusz nie odezwal sie dzisiaj do mnie. Mielismy sie spotkac, ale on nie pisal a ja nie bylam pewna, czy chce napisac pierwsza. Nasza wczorajsza rozmowa nie skonczyla sie najlepiej. Mimo tego, ze Eve napisala on wciaz mi nie wierzy. A czy to nie w nim powinnam miec najwieksze oparcie? Czy to nie on powinien mi wierzyc i wspierac, kiedy nie robi tego nikt inny? Nie wiem, moze to ze mna jest cos nie tak?

Chyba jestem chora, wiesz?  Co najmniej przeziebiona. Caly dzien staralam sie nie wychodzic z domu i odpoczywac. Z tym drugim bylo gorzej. A to dlatego, ze u mnie wszyscy sa chorzy, a ja najbardziej zdrowa..

Zmykam juz. Chce odpoczac a jeszcze musze pozmywac naczynia..
Dobrej nocy.
Do jutra. :)

Brak komentarzy: