poniedziałek, 4 lutego 2013

106. Never say never.

Czesc, Sherlocku.
Dzisiejszy dzien byl taki.. sredni.
Dowiedzialam sie, ze na mojego laptopa bede musiala poczekac jeszcze tydzien co najmniej. Czekaja na jakas tam czesc :( a co za tym idzie przez ten czas nie moge nic dodac na zadne blogi, a na tablecie ciezko sie pisze..
Mialam dzis sprawdzian z chemii i poszedl mi zadziwiajaco dobrze. Jutro mam niestety z fizyki.
Wiesz co dzis postanowilam? Ze wezme sie za siebie. Poczawszy od tego, zeby mniej jesc a skonczywszy na biegach (rano i wieczorem z pieskiem pare minut nie zaszkodzi, prawda?) i brzuszkach. Jesli wytrzymam tak do wakacji dodajac pozniej rower z mama i jakies niewielkie cwiczenia powinnam zrzucic pare kilo. Chyba xD no dobra, mam nadzieje, ze tak bedzie. A jak wyjdzie - zobaczymy :)
Trzymaj za mnie kciuki, zebym wytrzymala ^^
Zmykam spac, bo jutro wczesniej wstaje.
Dobranoc.
Tesknie. ♥

Brak komentarzy: