109 dni bez Ciebie
50 dni bez Adama
Ile jeszcze dam rade wytrzymac?
Jestes tam na gorze, prawda? U tego Pana co stwozyl swiat.. Jesli tak, to mozesz mu tam szepnac pare slowek, zeby dal mi wiecej sil? Bez tego chyba dlugo nie pociagne.. Albo chociaz troche wiecej odwagi, aby wszystko skonczyc.. Jestem tylko klopotem. Rodzice sie przeze mnie kloca, dla Mateusza tez jestem ostatnio jak przeszkoda.. Wczoraj tak jakby sie poklocilismy, a dzis nie pisal caly dzien.. Wymienilismy pare slow i w sumie na tym sie skonczylo. Na jego "kiedys sie odezwe". Zabolalo mniej wiecej tak samo jak "kiedys sie odezwe, o ile nie zapomne Twojego imienia" kiedy mowi sie to byle jakiej lasce, ktora podala Ci swoj numer i nie masz wcale do niej ochoty dzwonic. To zabolalo. A moje serce wcale nie jest kuloodporne. Juz nie. Dlaczego jako jedyna mam sie starac, Sherlocku?
W sumie przez przypadek dowiedzialam sie, ze to jego rodzice cos tam sie kloca i niezbyt jest miedzy nimi. Ale jak ja mam mu pomoc skoro on mi nic nie mowi? A moze to ja stalam w kolejce po glupote u Pana Boga zamiast po czytanie w myslach? On mi nic nie mowi.. Jakby wcale nie mial do mnie zaufania. Kiedy zapytam co u niego dostane w odpowiedzi ogolnik w stylu "nic takiego". I jak mam pomoc? Jak? Czuje sie niepotrzebna teraz. Jakbym przestala miec jakiekolwiek znaczenie. A on przeciez wie jak latwo mozna mnie zranic, zna mnie. Cholera, to ja mu mowie o wszystkim. Wie o kazdej klotni mojej z kimkolwiek, o kazdej rozmowie, o wszystkim co sie dzieje u mnie w domu.. Wyciagnij cos od niego.. To bede bila Tobie brawo..
Nie chce ze mna pisac, nie ma ochoty nawet na mnie patrzec, wiec do czego jestem potrzebna? Do sprawiania przyjemnosci tylko wtedy kiedy ma dobry humor? A wtedy kiedy ma zly mam sobie odejsc na moment? I mam sie nie czuc niepotrzebna? Jak niby? Jestem niepotrzebna. Zawadzam. A skoro zawadzam, to po co jestem?
Wiesz.. Wiele razy zastanawialam sie jak by to wszystko sie potoczylo gdybym w tej pieprzonej drugiej gimnazjum na prawde ze soba skonczyla. Na pewno nie poznalabym Ciebie.. Ani mojej obecnej klasy.. Tu jest minus. Ale nie zlamalabym tyle razy serca Mateuszowi.. A takze Bartkowi czy Markowi.. Blondie i reszta osob, ktore mnie nienawidza mialy by mnie z glowy.. Rodzice nie klociliby sie przeze mnie. Nie musieliby sie martwic niczyimi studiami teraz. Nie plakalabym tyle razy, nie cierpiala z kazdym zlym slowem Mateusza. Patrzylabym na wszystko z gory tak jak Ty teraz.. co mnie wtedy powstrzymalo? Nie pamietam dokladnie. Chyba Dawid przemowil mi do rozumu, ale czy bylo warto skoro miesiac pozniej juz mnie nienawidzil tak samo jak reszta jego "ekipy"? Czy zalowal? Nie wiem. Nie chce wiedziec. Czy ja zaluje? W takie chwile jak ta - owszem. Chcialabym dolaczyc tam do Ciebie. Nie zawadzalabym juz nikomu.. Nikt nie musialby sie mna przejmowac..
Ale szepnij temu Panu o odrobinie sily dla mnie, dobrze? Ewentualnie o troczeczce odwagi..
Wciaz tesknie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz