129 dni bez Ciebie.
60 dni od znikniecia Adama.
Czesc, Sherlocku.
Mam nadzieje, ze u Ciebie lepiej niz u mnie :)
Moje plecy wysiadaja a sama jestem tak zmeczona, ze az boje usiasc na lozko, bo zaraz padne i nie wstane. A wiec siedze sobie w lazience i pociesza mnie mysl iz w krotce bede juz lezala w lozeczku.
Dzis z tata wynosilismy kanape i rozbieralismy na czynniki pierwsze. Ciezka cholera byla ale dalismy rade. Pol godziny po zniesieniu nadal trzesly mi sie rece z wysilku i nie moglam nic pisac, ale jak widac teraz juz nic mi nie jest.
Koncze. Wiecej postaram sie napisac jutro.
Przepraszam, ze dzis tylko tyle.
Tesknie.
Wciaz.
Coraz mocniej.
Dobranoc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz