140 dzien bez Ciebie.
81 dzien od znikniecia Adama.
12.. 12 dzien.
Witaj, Sherlocku.
Wrocilam jednak do swojego telefonu. Do tamtego nie moglam sie przyzwyczaic.
Troche dziwnie mi sie jednak pisze, bo leze juz w lozku, ale z okularami na nosie. Tak, tak. W koncu je odebralam. W sumie to nie widze nic podwojnie a nawet glowa mnie nie boli. Przyzwyczaje sie do nich. W dodatku fajnie w nich wygladam. Moze w koncu zaczne sie sobie podobac.. Choc w sumie.. Nie. Najpierw musialabym schudnac jakies 7-8 kilo. A z moja ochota jedzenia slodyczy i innych tuczacych rzeczy nie jest dobrze. Choc i tak jem o wiele mniej niz np miesiac temu. No i od przyszlego tygodnia zaczynam biegac z pieskiem o 6 rano. Moze i wieczorkiem tez, choc nie wiem, bo bedzie jasno, a ja wole jak wieczorami jest ciemno..
Wiesz.. Zastanawiam sie nad przeniesieniem do innej szkoly. W przyszlym roku i tak u mnie bedzie 21-22 osoby, a we wrzesniu bylo nas 32.. Pamietam jak z Bartkiem dowiedzielismy sie, ze sie dostalam na Micka.. Tak bardzo chcialabym z nim teraz porozmawiac.. Nie tylko o tym. Tak ogolnie. Tesknie za nim.. To boli, ze nie moge go juz teraz nawet nazwac przyjacielem.. Bo przyjaciele nie odchodza, prawda?
Zmykam.. Znow mnie cos w mostku boli.
Pa.
Tesknie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz