środa, 22 maja 2013

216. Sky is cyrin' tonight, Teddy.

174 dni bez Ciebie
115 dni od znikniecia Adama.

Czesc, Sherlocku..
Wiesz.. Wszystko sie jebie.
Mateusz nie odzywal sie do mnie caly dzien. Teraz jakos zaczal, normalnie sukces. Brawo powinnam mu bic.
Mama w szpitalu. Kregoslup, odwodnienie i wgl masakra. Powinna wyjsc jutro albo jeszcze dzisiaj bo jest nadal na SORze.. Ah te polskie NFZ..
W dodatku jutro mam obrone prezentacji w Instytucie Fizycznym w Akademii Pomorskiej i wgl nie mam pojecia jak sie do tego zabrac.
Jakby tego bylo malo to jeszcze wszystko w domu musze robic sama. Poczawszy od zaprowadzania dzieci rano po ich odbior, posprzatanie, ogarniecie wszystkiego i szkoly swojej i wgl. Nie wyrabiam. Nie mam nikogo do pomocy. Zarabiscie. Po prostu zyc nie umierac.. :/

Koncze, bo juz zmeczona jestem.
Dobrej nocy.

Tesknie..

Brak komentarzy: