Hey, Sherlock.
Dzis krotko i wczesnie, poniewaz juz padam na pyszczek. Badz co badz te truskawki daly mi troche w kosc. Spieczone plecy, bolacy kregoslup, zakwasy w lydkach.. Zyc, nie umierac.. W dodatku zaczyna mnie mdlic na widok truskawek, a widze je za kazdym razem, kiedy zamykam oczy. Oczywiscie, Kamil sie nie pojawil. Jestem na niego wnerwiona. Nie dosc, ze czekalam na niego wczoraj do pierwszej nad ranem, to jeszcze do teraz nie dal zadnego znaku zycia, nie wspominajac o jego wczorajszym "pogadamy o 22" od ktorego minelo 20 godzin. Babka tez byla zla, ze mowilam, iz on bedzie a go nie bylo..
No sorry. Nie dosc, ze zalatwiam mu prace to jeszcze mam prosic zeby laskawie do niej przyszedl? O nie. Co to to nie. Tylko mnie wnerwil nic wiecej.. -.-
Nie wspominajac o tym, ze nadal mi nie powiedzial tego co mial mi powiedziec..
Wczoraj poklocilam sie wieczorem z Mateuszem.. Znow mi zaczal wypominac zeszloroczne wakacje
. Jemu niby przeszlo, mi nadal troche smutno.
Probowalam go przekonac, aby jutro jechal ze mna. Moze mi sie uda..
Przynajmniej nie bede tam sama.
Zmykam. Musze jeszcze pozmywac naczynia i ide spac, bo inaczej zasne na stojaco.
Pa.
Tesknie za Toba.
~Twoja K.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz