Witaj, Mateo.
Piszę teraz, bo nie wiem, czy wieczorem będę miała moment.. Po części sama nie wiem dlaczego, po części czuję, że to nie będzie miły wieczór..
W szkole świetnie. Bardzo polubiłam nową uczennicę. Sądzę, że będziemy się dogadywać. No i siedzimy obok siebie przez 11 godzin w tygodniu. Będzie dobrze. Mam nadzieję. Lekcje zleciały zadziwiająco szybko. Kiziak odebrał mnie ze szkoły. Pojechaliśmy po mojego brata a potem nas odprowadził. Niestety, nie spędziliśmy ze sobą dużo czasu, ale zawsze coś. Miałam wyjść jeszcze popołudniu, gdyż musiałam wydrukować kilka kartek na AP'ie, ale jak wychodziłam i do niego dzwoniłam to nie odbierał. Pojechał gdzieś z wujkiem, a telefon zostawił w domu, z tego co później pisał. Nie mam mu tego za złe, każdemu mogło się zdarzyć. Może jutro popołudniu uda nam się spotkać..
Teraz ta mniej przyjemna część.. Tacie znowu odwala.. Można by nawet pokusić się o stwierdzenie, że jest gorzej niż ostatnio. Mama powiedziała, że nawet dzieci nie są przeszkodą, aby się z nim rozwieść. Już dawno by to zrobiła, gdyby jej nie szantażował, że się powiesi jak tylko wyrzuci go z domu lub się z nim rozwiedzie.. Jeśli ona podejmie taką decyzję - będę ją w niej wspierać. Na jej miejscu sama już bym to dawno zrobiła. Dlaczego? Cóż, przede wszystkim wiem, że on nic sobie nie zrobi. Może i udaje w domu wielkiego pana i władcę, ale jest słaby. Choć akurat siły fizycznej ma sporo... :/ Mniejsza z tym.. W każdym bądź razie, w domu nieciekawie. Tata wyżywa swoją złość na mnie póki co. Dlaczego? Bo mamę nie rusza, kiedy na nią krzyczy, na dzieci [jeszcze, na szczęście] nie przenosi swojej złości. Zostałam ja. Ale dam radę. W końcu ktoś z naszej czwórki musi. Gdyby to ode mnie zależało, już wtedy, podczas jego ostatniej "akcji" spakowałabym mu walizki i postawiła przed drzwiami.. Żałuję, że mama nie jest tak silna jak ja.. To znaczy.. Heh.. Silna.. No ja do silnych osób nie należę, choć ostatnie wydarzenia mnie trochę "zahartowały". Chodziło mi raczej o to, że mama jest jeszcze słabsza ode mnie jeśli chodzi o tatę.. I to mnie przeraża. Dlaczego? Cóż, to bardzo proste. Jeśli sobie nie powie : "dość", będzie tkwiła z tym tyranem do końca życia. A co jeśli zostanie z nim sama? Ja się za parę lat wyprowadzę, potem i młodzi się wyprowadzą na "swoje śmieci". Zostanie z nim sama.. Wtedy będzie jeszcze większe piekło. Po prostu to wiem. I to mnie przeraża..
Pamiętam jak wiele razy pisałam z prośbą do Ciebie, żebyś poprosił tego wielkiego co obok Ciebie siedzi co go zwą "Bogiem" [o ile "Bóg" istnieje, a skoro by istniał to i na pewno Ty siedziałbyś teraz obok niego z zajebiście oczowalnymi, białymi skrzydełkami i złociutką aureolką], o siły dla mnie.. Nie chciałam wtedy odwagi.. Z wiadomych przyczyn.. Jednakże.. Jeśli on tam jest.. i jeśli Ty tam też jesteś.. i jakimś cudem to przeczytasz.. Proszę Cię nie dla mnie, tylko dla mojej mamy. Aby w końcu miała odwagę i mogła sobie powiedzieć "dość" tak jak zrobiłam to ja.. Aby w końcu miała siłę, aby wyrzucić tego tyrana z domu.. Pomóż jej.. A obiecuję, że o nic więcej nie poproszę..
Tęsknię za Tobą, Mateo.
W takich chwilach zawsze najbardziej..
~Twoja Księżniczka..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz