sobota, 7 września 2013

323/283/39. Ground-breaking stride.

Czesc, Sherlocku.
W zasadzie dzisiejszy dzien byl dobry. Ba! Nawet bardzo dobry. Z jednej strony cieszy mnie to a z drugiej zadziwia.. Cieszy, bo juz dawno nie mialam takiego dobrego dnia. Zadziwia, bo juz dawno nie bylam tak szczesliwa. To jest wrecz dziwne. Zwlaszcza jak wezmiemy pod uwage ostatni tydzien, miesiac, rok.. Zadziwia mnie to, ze dopiero dzis u Kiziaka zdalam sobie sprawe z tego jak wiele sie zmienilo w ostatnim czasie..
Wiesz, Mateo. Ostatnio wiele myslalam nad tym wszystkim. Zadziwiajaco latwo przyzwyczailam sie do nieobecnosci Mateusza w moim zyciu. W sumie, a przynajmniej tak sadze, chyba sie po prostu przez ostatnie dwa miesiace naszego pseudo zwiazku (bo zwiazkiem tego nazwac nie mozna) przyzwyczajalam do tej mysli, ze to koniec, ze to nie ma sensu. (tak jak to do swojego odejscia przyzwyczajal mnie Adam). Brakowalo mi tylko wciaz takiego bodzca, ze cos poza tym "zwiazkiem" istnieje, ze oprocz niego jest tez inny, lepszy swiat. Tym bodzcem byl Kiziak. To on mi otworzyl oczy. Pokazal mi ten lepszy swiat. Otworzyl do niego drzwi, zaprosil do srodka i udowodnil, ze takim osobom jak ja rowniez nalezy sie szczescie w zyciu. Dlugo trwal ten "proces", bo co najmniej od maja, ale w koncu mu sie udalo.
Patrzac na to wszystko z perspektywy czasu moge pokusic sie o stwierdzenie.. Ze to nie byla milosc. To bylo raczej przyzwyczajenie, pewna zaleznosc od siebie.. Owszem, dlugo to sie sciagnelo, bo mozna by rzec, ze od podstawowki. Jednakze, milosc jest wiecznoscia, wszystko inne ma swoj kres. Tak i ten pseudo zwiazek sie skonczyl. Okreslam to jako "pseudo", poniewaz to wszystko nie wygladalo jak zwiazek. No chyba, ze toksyczny. Zwiazkiem nie mozemy okreslic klatki, w ktorej nie mozna oddychac.. Teraz, przy Kiziaku, w koncu czuje, ze zyje. Moge oddychac. Czuje sie wolna. Nie w tym sensie "zwiazkowym", tylko.. wolna. Po prostu wolna. Nie musze sie martwic tym co powiem, tym jak Kiziak na cos zareaguje, tym czy cos zrobie nie tak, tym co on powie. Nie musze uwazac na kazde slowo i dobierac inne w razie gdyby tamto bylo dwuznaczne. Nie musze sie bac. W koncu jestem wolna od strachu.. A przede wszystkim.. jestem przy nim szczesliwa. Bo widzisz, Mateo.. Jeszcze nigdy nie spotkalam osoby, ktora mowi do mnie "Ksiezniczko" w taki sam sposob jak Ty i nie wywoluje przy tym lez w moich oczach. A on tego dokonal. Czasami tak bardzo przypomina mi Ciebie, ze az staje sie lepszy w tym niz Ty.. To smutne z jednej strony. Dlaczego? Coz, caly czas zylam z przeswiadczeniem, ze to Ty jestes moja bratnia dusza. Czy jest wiec mozliwosc, abym miala dwie bratnie dusze? Przy Mateuszu nigdy nie mialam takiego problemu. W zestawieniu z Toba, on po prostu nie mial szans.. Ale Kiziak.. Cholercia. To jest trudny orzech do zgryzienia.. Dlaczego? Coz tu duzo mowic. Boje sie troche tego stwierdzenia, ale chyba zaczyna nad Toba gorowac. Wiem, ze brzmi to idiotycznie i mozesz mnie za to pierdzielnac piorunem zapozyczonym od Zeusa.. ale troche sie w tym gubie. Jedakze, jesli mozna byloby miec dwie bratnie dusze, to ja wlasnie znalazlam swoja druga-pierwsza. Druga, bo druga w kolejnosci chronologicznej. Pierwsza, bo bratnia dusza jest zawsze na pierwszym miejscu w zyciu.

Tesknie za Toba.
Bardzo.
Jednakze, przy Kiziaku zycie bez Ciebie staje sie juz nie tyle co znosne, a dobre. Ba! Nawet bardzo dobre, jak i nie wspaniale.
Dziekuje Tobie.
Sadze, ze wiesz za co. Za to, ze sprawiles tam z gory, ze moja i jego zyciowa sciezka sie spotkaly. Wiem, ba, jestem tego pewna, ze to wlasnie dzieki Tobie go poznalam, ze to Ty go "zeslales". Dziekuje. Jestem Twoja dluzniczka.
Jak to juz wspominalam nie raz..
" Moge nie wierzyc w Boga, ale wierze w Anioly. "

~Księżniczka.

Brak komentarzy: