Hey, Mateo.
Dzien strasznie do dupy.. noc w miare spokojna, choc wybudzalam sie co chwile. Jednakze nie pamietam swojego snu, ale wiem, ze cos mi sie snilo.. W szkole przetrwalam tylko trzy godziny. Nie dalam rady. Nie dosc, ze bylam tak zmeczona iz ledwo na nogach sie trzymalam to jeszcze "ciotka z ameryki" przyjechala tym swoim kabrioletem czerwonym tak szybko, ze wymiotowalam w szkole.. i potem jeszcze w domu.. normalnie przejebany caly dzien. W dodatku przez to nie mialam jak spotkac sie z Kiziakiem.. no ale musialam wrocic. Nie chcialam ryzykowac omdlenia w szkole.. teraz czuje sie juz lepiej. Nawet w koncu ogarnelam wystroj nowego bloga (my-world-sweetheart.blogspot) . Nie wiem czy pamietasz, ale kiedys pisalam opowiadanie o anielicy Thii. A druga czescia, demona Sodoma, zajmowal sie wtedy Hosiek. Ostatnio podczas jednego z wieczorow u Kizia natchnelo mnie i zaczelam pisac od nowa.. No a Kiziak obiecal pomoc, wiec on sie wzial za pisanie o Beherithu. I tak oto powstal nie tyle co "konflikt wiary" a "ksiega losow nieba : konflikt wiary, skrzydlate marzenia, rogate zadze". W kazdym badz razie.. w koncu mam na to pomysl i mam nadzieje, ze uda mi sie go z Kiziem zrealizowac.
Tesknie.
~Ksiezniczka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz