Moja rodzina się rozpada. Mama jest na skraju wytrzymałości, a ojciec znów się zaczął rzucać.. Dzisiaj po raz pierwszy uderzył, o ile tak to można nazwać, mamę. Podczas kłótni przywalił jej drzwiami zatrzaskując je kiedy mama w nich stała. Dobrze, że obiła sobie tylko bark. Gdyby stała bardziej za drzwiami na pewno miała by połamaną rękę.. Zaczynam się o nią coraz bardziej martwić.. Dzisiaj po raz pierwszy też zaczął ją wyzywać i kląć.. A od tego jest tak niewiele od przemocy.. Do niego nic nie dociera, nie ważne o co się kłócą, nie ważne ile.. Jak grochem o ścianę. Odbije się i przeturla dalej.. Mama mówi, że zostawienie go nie jest takie proste.. Wierzę jej, wiem sama jak długo mi to zajęło przy Mateuszu.. Ale.. Czas ucieka. Nie wiem ile ona jeszcze to wszystko wytrzyma.. Wiem, że powinnam być dla niej podporą, ale ja też nie daję rady, Mateo.. Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego jak bardzo Ciebie potrzebuję.. Konflikt przestaje mi pomagać, Sherlocku.. To już staje się za mało.. Przestał on był łącznikiem między nami.. Nie pomaga.. Ja najzwyczajniej potrzebuje Ciebie.. Osoby. Nie cienia z mojej pamięci.. Nie wspomnień, nie ducha.. Ciebie. A najgorsze w tym wszystkim jest, że nie mogę tego dostać, bo jest to totalnie nie możliwe.. Zaczęłam pisać też wiadomości do Ciebie na nk, wiesz? Wiem, jak to dziwacznie brzmi. W końcu nigdy ich nie odczytasz.. Ale.. Ale może choć to w jakiś sposób mi pomoże. Cholera.. Mija rok, Mateo.. ROK! A ja nadal nie potrafię ruszyć z miejsca.. Nie umiem. Najzwyczajniej nie umiem.. Choć może też po części nie chcę.. Nie wiem.. Najchętniej wszystko bym zakończyła w pizdu i do Ciebie przyszła. Tam na górę. Tyle, że dla samobójców nie ma tam miejsca. A to mija się z celem.. Boję się. Boję się, że mój świat lega w gruzach. I weź w nich szukaj połamanego poczucia bezpieczeństwa, którego nawet we własnym domu nie mam.. Bo jak można je mieć bojąc się własnego ojca? Boję się siebie samej. Zwłaszcza teraz. Minęło zaledwie 8 dni od ostatniego ataku.. To za mało.. Za mało, by mieć do siebie zaufanie dziś w nocy, podczas kolejnego./ Nie mam sił, Mateo. Upadam. Tęsknię.. Chciałabym być wolna.. Wolna od lęków, od choroby.. chciałabym być też wolna od smutku. Ja nie potrzebuję wiele.. Ja potrzebuję tylko poczucia bezpieczeństwa i uczucia.. To nie jest dużo, prawda? Ja wiem, że Ty gdzieś tam jesteś.. Tam u góry.. A może teraz ze mną w moim pokoju.. Pewnie na mnie patrzysz.. Przepraszam. Przepraszam za ten widok jaki właśnie teraz zastajesz w moim pokoju. Przepraszam za to jak teraz masakrycznie wyglądam zapłakana.. Przepraszam Cię.. i proszę. Jeśli tam na prawdę jesteś.. Czuwaj nade mną. Bo ja długo w tym domu nie dam rady...
Kocham Cię. Tęsknię.
~Twoja Księżniczka...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz