czwartek, 13 lutego 2014

447. Bad day

Hej, Mateo.
Czekalam wrecz do ostatniej chwili, ale nie doczekalam sie wiadomosci od Ciebie.. Szkoda.. Bo to ona w wiekszej mierze pomaga mi okreslic o czym mam pisac tego wieczoru.
Coz..
Mam nadzieje, ze nic sie nie stalo, a Ty najzwyczajniej w swiecie nie masz czasu. :)

Dzisiejsza kartkowka z matmy poszla mi na taka 3.. Jeden przyklad zrobilam dobrze, a przynajmniej tak mi sie wydaje, a drugi mam dobrze do polowy. Ale znajac mojego nauczyciela to dostane 2+ lub 3 (i to fuksem). Reszta lekcji jakos minela. W domu troche posprzeczalam sie z mama.. Cofnela swoje pozwolenie nna woodstock.. A w dodatku jutro (pomimo walentynek) mam czas na wyjscie niecale 2 godziny.. A jako ze godzina to same dojazdy w te i z powrotem.. To na godzine nie oplaca mi sie wychodzic.. Cholera. Caly tydzien w domu. Szalu idzie dostac.. Co prawda Kamil wpada do mnie.. Ale to nie to samo.. Dlaczego? Coz.. U Kamila moge spiewac i nikt sie o to nie czepia (bo moja mama potrafi powiedziec tylko to, ze cholernie wyje i mam przestac).. Moge pocwiczyc na klawiszach.. Mozemy obejrzec film.. Albo nagrac jakis kawalek.. No i przede wszystkim to u Kamila kreci sie nasze zycie 'intymne', bo moja mama kompletnie nic nie wie. Wiec.. Szykuja sie nudne Walentynki spedzone przy herbacie i rozmowie.. Dzien jak co dzien, nic nowego. Chyba juz wolalabym siedziec sama.. Byloby to zdecydowanie mniej przygnebiajace.. W dodatku dzisiaj poklocilam sie o ta cala sytuacje.. Bo de facto to moja wina.. Ja spieprzylam matme i teraz mam za swoje.. Z reszta.. Nie wazne..
Ide spac, Mateo.
Moze dzisiaj przespie wiecej niz 5 godzin.. :/

Kocham.
-Ksiezniczka.

Brak komentarzy: